No to się zaczęło. Przylecieliśmy do Bangkoku ale mój bagaż postanowił zostać jeszcze w Helsinkach :( Finnair obiecał dosłać dzisiaj ale nas już nie będzie w Bangkoku bo lecimy dalej do Chiang Mai. Zobowiązali się więc, ze przekażą bezpośrednio tam. Zobaczymy ... Przynajmniej nie będę musiała dźwigać dwóch plecaków :)
Byliśmy na pierwszym spacerze po Bangkoku i próbowaliśmy pierwszych ichnych specjałów. Okazało się to jednak dosyć skomplikowaną wyprawą bo hotel mamy za górami, za lasami. Ale taksówką po godzinie w korkach w końcu dojechaliśmy. A nasze korki w porównaniu z ich korkami to jest mały pikuś.
Jedzenie dobre a zapachy zachęcają z każdej strony do spróbowania czegoś, tłum turystów z różnych stron świata, hałas. Próbowałam zrobić drobne zakupy, tego co zostało w Helsinkach ale pomimo wielu straganów nie było to takie proste bo tam głównie T-shirty i jakaś tandeta. Ale udało się nabyć klapki i kawałek bielizny.
Marek miał nieprzespaną noc bo bolała go głowa i kręciło go w żołądku.
Teraz jesteśmy po śniadaniu i herbacie. Będziemy się pomału pakować i łapać taksówkę na lotnisko
Dotarcie na lotnisko zajęło nam około 1 godziny.To miasto jest ogromne, jechaliśmy drogą która miała2,3,5,7 pasów, ilość samochodów jest przytłaczająca!!! Wydawało nam się, że cały czas jedziemy przez centrum miasta. Po prawej i po lewej stronie drapacze chmur, biurowce, hotele a pomiędzy nimi niższa zabudowa, która nie zawsze wyglądem i jakością wykonania pasowała do szkła i stali wysokich budynków. Dziś Pan kierowca nie uraczył nas lokalną muzyką jak to miało miejsce wczoraj w drodze powrotnej z Khaosan Road ale zdaje się relacją z ich parlamentu. Nie znaczy to, że Pan kierowca był tak zainteresowany tym co się dzieje w kraju ale to była jedyna działająca stacja radiowa. Dobrze, że nie nawijał i śpiewał tak jak wczorajszy taxi driver
Na lotnisku wypiłem kawę a Hania jakiś mix owocowy z lodem kruszonym i jogurtem( łeeee mi nie smakowało ) siedzimy i czekamy na odprawę.
Odprawa parę minut po 14, szybka i sprawna, zapomniałem wpakować plecak do wora i potem w pośpiechu zawijałem przed oddaniem na wagę( 14kg), w zamotaniu naszym zapomnieliśmy odebrać Hani kartę kredytową( potrzebna była do weryfikacji zamówienia internetowego) ale dziewczynka z obsługi zaraz nas odnalazła i oddała. Uff! Siedzimy teraz w przy bramie 22 i czekamy na naszego kolorowego i uśmiechniętego Boeinga 373 linii Nok Air. Ciekawe jaki będzie miał kolor? Są jaśniutko zielone, różowiutkie jak Paris Hilton, czy ciemno zielone jak zieleń w Bangkoku i wszystkie z żółciutkim uśmiechniętym pyszczkiem(wygląda to jak dziobek papugi ).
Następna relacja będzie z ChiangMai. Mam nadzieję, że Hani plecak bezpiecznie się znajdzie także w hotelu, wolę nie myśleć co będzie jak nie…., Siema !