No to sie wybralismy dalej. Plynelismy speed boatem do Don Sak a pozniej mielismy smigac do Krabi szybkim busem. W polowie drogi busa zamienili na wolny autokar, ktory przyjechal juz opozniony. Dptarlismy do Krabi z godzinnym opoznieniem, troche zgrzani i znudzeni. Po drodze widzielismy zalane tereny, bardzo duze. W telewizji tez duzo pokazuja powodzi.
Na samym poczatku nacielismy sie na kupno noclegu w ciemno. Po przyjezdzie okazalo sie, ze to zatechla nora wiec szybko z tamtad ucieklismy do hotelu, ktory wykupilismy od jutra. Pieknie polozony "pod wiszaca skala" z psuper ogrodem ale daleko od plazy. Z reszta plaza nie jest taka atrakcyjna bo lezy wzdluz ulicy i jest niezbyt czysta. Na szczescie z hotelu co godzine kursuje bus do centrum wiec mozna sie tam spokojnie wybierac. Samo Krabi nie zrobilo na nas jak na razie specjalnego wrazenia. Zatloczone, dosyc brudne i z cenami jak na Tajlandie bardzo wysokimi. Godzine szukalismy czekos milego, zeby przsiasc i zjesc cos. W konscu udalo sie.
Teraz wrocilismy do hotelu. Chcemy na miejscu zasiegnac jezyka o jakis targ owocowy bo na ulicach niczego kompletnie nie bylo widac a tutaj przeciez powinnismy objadac sie owockami. Popytamy tez o jakies wycieczki kajakiem wkolo wysepek i pojdziemy poplywac po ciemku w basenie.
Pozdrawiamy i calujemy M&H.